I nadszedł czas zawodów, i zawiodło się wielu...
I nadszedł czas zawodów, i zawiodło się wielu, a jeszcze więcej w podziwie ściskało się za coś w kieszeniach – niechybnie to krówki były. I oto przedstawiamy zwycięzcę Zawodów Z Okazji Pięciu Lat Działalności Koła GS ( czytaj dżies). Skromny, nie szukający rozgłosu, najczęściej gdzieś z tyłu. To nasz bohater. Trzykrotnie z rzędu wygrał rocznicowe zawody strzeleckie Koła GALICJA SANOK, a nikt go nie zna. Ba, nawet fotografie takieś jakieś zamazane i trudno poznać bo są w odcieniach sepi. Nie chce udzielać wywiadu, słychać jedynie …ychy, ychy, nu, nu, eeeee, aitam a potem ucieka gdzieś do magazynka skrywając się w starych tarczach i materacach, ptaszyna płocha. Gdyby miał gitarę to by na niej nie grał. Cóż za umiar i prostota. Cichy, pokornego serca, nie skarży się, potrafi z pokorą przyjmować zwycięstwa. Czekał głodny, w długim ogonku, na swój kawałek pizzy. Prosił jedynie, by pozdrowić rodzinę i kolegów z ochronki. Znacie go może? Ja też nie. A teraz zawody strzeleckie, ja tam byłem