Witam serdecznie i gratuluję.
No i II Runda Zawodów KŻR w Tarnobrzegu przeszła do historii. A Zespoły Galicji Sanok I , Galicji Sanok II i Komandos Brzozów składające się z członków naszego Koła starają się pisać tą historię – choć łatwo nie jest i presja zawodów daje się we znaki startującym, odbijając się bezlitośnie na wynikach zapisanych przestrzelinami na tarczy. Podczas odprawy rozpoczynającej zawody kilkakrotnie padała (trochę może na wyrost) nazwa Galicji Sanok w kontekście zawodów rozegranych tydzień wcześniej w Tarnowie (MP LOK) w których Województwo Podkarpackie zajęło II miejsce za Małopolskim a przed Śląskim. Jesteśmy też już powoli zauważani i rozpoznawani w rywalizacji zespołów Ligi Strzeleckiej KŻR – tabela jest tego potwierdzeniem. Jeśli nie w drużynie, to indywidualnie nasi zawodnicy zaczynają być widoczni.
Zanim jednak przejdę do opisu naszych zmagań – małych sukcesów i malutkich potknięć informuję, że udało się ustawić nasz zakup, a mianowicie karabinek centralnego zapłonu AK 47. Karabinek strzela całkiem przyzwoicie i jeśli strzelec mu się za bardzo nie wtrąca, to potrafi powtarzalnie sobie „dziubać” żółte pole z cyferką 10. Na zawodach próbowałem mu za wiele nie przeszkadzać, ale jednak nie zawsze zgadzaliśmy się co do naszych wizji zgranych przyrządów na tle tarczy. Przez co wynik tych niełatwych kompromisów wyszedł nam w postaci 92 punktów. Jednak przyrzekliśmy sobie dalszą współpracę i wzajemną wyrozumiałość.
A teraz kilka słów o samych zawodach. Na strzelnicę w Tarnobrzegu dotarliśmy dość wcześnie i dzięki temu zarejestrowałem nasze zespoły pod numerami 3, 5 i 7 przez co przypadł mi już tradycyjnie 13 numer startowy. Na pierwszy ogień z naszych poszła Galicja II i chłopaki wykonali swoją robotę (choć na treningach oczywiście zawsze było przynajmniej po 3-4 punkty więcej) - jak zawsze powtarzam „…zawody, jak sama nazwa wskazuje – są po to, żeby się zawodzić…” Potem przyszła kolej na nas – podpisanie listy wydania amunicji i delikatne zamieszanie z numerami Sebastiana nr 14 i Piotrka nr 15 w wyniku pomyłki zajęli oni odwrotne stanowiska (tu zwracam wszystkim uwagę, że zanim rozpocznie się konkurencja należy bezwzględnie sprawdzić numer tarczy opisany na górze tarczy, czy odpowiada numerowi startowemu zawodnika). Strzeliliśmy swoje choć moje i Piotrka pociski były z pudełka z opisem „trafiają w 9”, Sebastian dostał amunicję z innego pudełka z opisem „10” i wystrzelał 98 (przy naszych 93- moje i 91 Piotrka). Po strzelaniu, jak się okazało, że Sebastian z Piotrkiem mieli zamienione stanowiska zgłosiliśmy fakt Przewodniczącemu Jury i pomyłka została poprawiona (na przyszłość taki fakt należy natychmiast zgłaszać Sędziemu stanowiskowemu). Po poprawce i odstrzelaniu pistoletu przez wszystkich okazało się że Sebastian zdobył III miejsce indywidualnie (I miejsce 100p, II 98p z większą ilością 10 wewnętrznych). Tak czy inaczej - GRATULUJEMY SEBASTIANOWI! pierwszego, ale zapewne nie ostatniego sukcesu indywidualnego.
Należy też pochwalić bardzo dobry wynik Krystiana, który z wynikiem 98 punktów zajął indywidualnie IV miejsce – również BRAWO! Potem przyszła kolej na karabin centralnego zapłonu - odległość 100m do tarczy 23p. Ja z nowego naszego nabytku wystrzelałem 92 punkty – co jak wspomniałem było wynikiem drobnej różnicy zdań na stanowisku pomiędzy mną a Panem AK 47 ( dziwne nazwisko) ale mimo wszystko w miarę wzajemnego poznawania się nasza współpraca układała się coraz lepiej. Piotrek umiał się lepiej porozumieć z nieco bardziej doświadczonym kolegą AK z Sokoła Jedlicze i uzyskał 93 punkty. Sebastian niestety nie miał czasu nawiązać pierwszej znajomości ze swoim AK 47 w Dubiecku, przez co dopiero się poznawali i doszli do porozumienia na poziomie 88 punktów.
Dzięki naszym zdolnościom negocjacyjnym z karabinkami wyniki drużyny Galicji Sanok I pozwoliły zająć nam 3 miejsce w klasyfikacji drużynowej karabin centralnego zapłonu – to bardzo dobry wynik – zważywszy na ograniczone możliwości treningu. Pochwalić należy równy i wysoki wynik drużyny Komandosa z karabinu – szczególnie fakt opanowania emocji przez jednego z naszych Kolegów startującego w barwach Komandosa. Tutaj pozwolę sobie na uwagę, którą powtarzał często Kolega Tomek W. - „strzela głowa a nie ręce” czyli trening i wyniki „na spokojnie, bez „ciśnienia” to jedno, a drugie i ważniejsze - to, umiejętność opanowania emocji i stresu w przypadku strzelania w ramach konkurencji. Wiem, – łatwo powiedzieć „wiśta – wio”, ale to wykonać … – sam mam podobny problem i muszę się „ostrzelać” w danym sezonie na zawodach. Ale podobny problem ma większość zawodników – amatorów. Następne treningi z pistoletu i karabinków będą wyglądały tak, że każdy wrzuci do puszki jakiś fant i o te fanty będziemy strzelali – żeby strzelać pod „ciśnieniem” - o coś. Po konkurencjach strzeleckich przyszła kolej na rzut granatem i tu doskonale było widać jak granat potrafi wywrócić tabelę wyników indywidualnych i drużynowych. Na pistolecie czy karabinie walka toczy się o 2-3 punkty na tarczy, a na granacie jednym rzutem można te punkty zdobyć (albo nie). Dlatego od początku słowa które powtarzam są aktualne – granat jest niedocenianym środkiem do wygrania tych zawodów. To samo na odprawie drużyn powiedział Prezes Jerzy Salamucha, że te zawody wygrywa się nie tu (czyli na strzelnicy) tylko tam, - mówił wskazując rzutnię granatem. Więc na granacie naszym zespołom udało się uzbierać po kilka ważnych punktów – jednak to był zaledwie ułamek możliwości i tu jest potencjał punktowy dla naszych drużyn.
Na uwagę zasługują wyniki indywidualne naszych zawodników, a mianowicie: - w dwuboju strzeleckim Krystian z wynikiem 188p zajął V miejsce, a Sebastian z wynikiem 186 VIII miejsce, - w trójboju ogniowym Krystian z wynikiem 192 punkty zajął IX miejsce, a mnie udało się zdobyć 191punktów co dało mi X miejsce.
W końcu przyszła kolej na pojedynek strzelecki – pomimo treningów strzelało się jakoś trudno i to wszystkim zespołom – kilkakrotnie zdarzały się sytuacje, że zespoły wystrzelały się z amunicji a kółeczka sobie stoją. Trudno powiedzieć czy to była „zasługa” kierunku i kąta padania światła, czy po prostu jakaś uparta partia amunicji. Pojedynek rozgrywano w 3 grupach i do finału miało wchodzić po 2 drużyny z każdej grupy. W grupie A, gdzie została rozpisana Galicja II był również zespół gospodarzy, Grom I Tarnobrzeg (późniejszy zwycięzca II Rundy) i wielkimi brawami nagrodzono naszych chłopaków, którzy wygrali pojedynek właśnie z tym zespołem (choć w innych pojedynkach szło im ze zmiennym szczęściem). W naszej grupie B mieliśmy silne i renomowane zespoły Sokoła I Jedlicze i Twierdzy Przemyśl I – niestety zarówno nam jak i Galicji II nie udało się wejść do finałowej szóstki drużyn. Nasz los podzielił też Komandos – więc finał był bez udziału naszych drużyn, za to mogliśmy obserwować poczynania finalistów i niejednokrotnie te pojedynki nie przypominały finałów do jakich jesteśmy przyzwyczajeni. Jak wspomniałem, wszystkim źle się strzelało w tym dniu do małych czarnych kółeczek– praktycznie nie było pojedynku jak to często bywało, że po salwie wszystkie kółka spadają, lecz w sobotę każdy był „wymęczony” kilkoma strzałami. Tak czy inaczej – podsumowując zabawa była fajna i wszyscy zawodnicy byli zadowoleni – jeśli nie do końca z wyników, to na pewno z panującej koleżeńskiej atmosfery. Przy okazji sporo możemy się nauczyć i na pewno się uczymy – wszak to pierwszy sezon naszych startów i mamy zdobywać doświadczenie, które efekty powinno przynosić w następnych latach.
Według moich obliczeń Zespołowi Galicja Sanok I udało się utrzymać VI pozycje w klasyfikacji generalnej zespołowej po rozegraniu dwóch rund zawodów, co jest wynikiem bardzo dobrym, jak na nikłe jeszcze doświadczenie zespołu.
I ostatnie zdanie tej nieco przydługiej relacji. - Bardzo dziękuję wszystkim naszym zawodnikom za sumienne przygotowywanie się na treningach i świetną postawę na zawodach. Czasem jeszcze płacimy „frycowe”, ale nie jesteśmy „chłopcami do bicia” i w miarę nabywanego doświadczenia coraz częściej i wyżej w tabelach będą się pojawiały nazwiska Zawodników Galicji Sanok.
Zapraszam do analizy tabeli wyników a innych członków Galicji Sanok do treningu i udziału w tych zawodach.
NAPRAWDĘ WARTO!
Pozdrawiam wszystkich - Roman Walczak
Zanim jednak przejdę do opisu naszych zmagań – małych sukcesów i malutkich potknięć informuję, że udało się ustawić nasz zakup, a mianowicie karabinek centralnego zapłonu AK 47. Karabinek strzela całkiem przyzwoicie i jeśli strzelec mu się za bardzo nie wtrąca, to potrafi powtarzalnie sobie „dziubać” żółte pole z cyferką 10. Na zawodach próbowałem mu za wiele nie przeszkadzać, ale jednak nie zawsze zgadzaliśmy się co do naszych wizji zgranych przyrządów na tle tarczy. Przez co wynik tych niełatwych kompromisów wyszedł nam w postaci 92 punktów. Jednak przyrzekliśmy sobie dalszą współpracę i wzajemną wyrozumiałość.
A teraz kilka słów o samych zawodach. Na strzelnicę w Tarnobrzegu dotarliśmy dość wcześnie i dzięki temu zarejestrowałem nasze zespoły pod numerami 3, 5 i 7 przez co przypadł mi już tradycyjnie 13 numer startowy. Na pierwszy ogień z naszych poszła Galicja II i chłopaki wykonali swoją robotę (choć na treningach oczywiście zawsze było przynajmniej po 3-4 punkty więcej) - jak zawsze powtarzam „…zawody, jak sama nazwa wskazuje – są po to, żeby się zawodzić…” Potem przyszła kolej na nas – podpisanie listy wydania amunicji i delikatne zamieszanie z numerami Sebastiana nr 14 i Piotrka nr 15 w wyniku pomyłki zajęli oni odwrotne stanowiska (tu zwracam wszystkim uwagę, że zanim rozpocznie się konkurencja należy bezwzględnie sprawdzić numer tarczy opisany na górze tarczy, czy odpowiada numerowi startowemu zawodnika). Strzeliliśmy swoje choć moje i Piotrka pociski były z pudełka z opisem „trafiają w 9”, Sebastian dostał amunicję z innego pudełka z opisem „10” i wystrzelał 98 (przy naszych 93- moje i 91 Piotrka). Po strzelaniu, jak się okazało, że Sebastian z Piotrkiem mieli zamienione stanowiska zgłosiliśmy fakt Przewodniczącemu Jury i pomyłka została poprawiona (na przyszłość taki fakt należy natychmiast zgłaszać Sędziemu stanowiskowemu). Po poprawce i odstrzelaniu pistoletu przez wszystkich okazało się że Sebastian zdobył III miejsce indywidualnie (I miejsce 100p, II 98p z większą ilością 10 wewnętrznych). Tak czy inaczej - GRATULUJEMY SEBASTIANOWI! pierwszego, ale zapewne nie ostatniego sukcesu indywidualnego.
Należy też pochwalić bardzo dobry wynik Krystiana, który z wynikiem 98 punktów zajął indywidualnie IV miejsce – również BRAWO! Potem przyszła kolej na karabin centralnego zapłonu - odległość 100m do tarczy 23p. Ja z nowego naszego nabytku wystrzelałem 92 punkty – co jak wspomniałem było wynikiem drobnej różnicy zdań na stanowisku pomiędzy mną a Panem AK 47 ( dziwne nazwisko) ale mimo wszystko w miarę wzajemnego poznawania się nasza współpraca układała się coraz lepiej. Piotrek umiał się lepiej porozumieć z nieco bardziej doświadczonym kolegą AK z Sokoła Jedlicze i uzyskał 93 punkty. Sebastian niestety nie miał czasu nawiązać pierwszej znajomości ze swoim AK 47 w Dubiecku, przez co dopiero się poznawali i doszli do porozumienia na poziomie 88 punktów.
Dzięki naszym zdolnościom negocjacyjnym z karabinkami wyniki drużyny Galicji Sanok I pozwoliły zająć nam 3 miejsce w klasyfikacji drużynowej karabin centralnego zapłonu – to bardzo dobry wynik – zważywszy na ograniczone możliwości treningu. Pochwalić należy równy i wysoki wynik drużyny Komandosa z karabinu – szczególnie fakt opanowania emocji przez jednego z naszych Kolegów startującego w barwach Komandosa. Tutaj pozwolę sobie na uwagę, którą powtarzał często Kolega Tomek W. - „strzela głowa a nie ręce” czyli trening i wyniki „na spokojnie, bez „ciśnienia” to jedno, a drugie i ważniejsze - to, umiejętność opanowania emocji i stresu w przypadku strzelania w ramach konkurencji. Wiem, – łatwo powiedzieć „wiśta – wio”, ale to wykonać … – sam mam podobny problem i muszę się „ostrzelać” w danym sezonie na zawodach. Ale podobny problem ma większość zawodników – amatorów. Następne treningi z pistoletu i karabinków będą wyglądały tak, że każdy wrzuci do puszki jakiś fant i o te fanty będziemy strzelali – żeby strzelać pod „ciśnieniem” - o coś. Po konkurencjach strzeleckich przyszła kolej na rzut granatem i tu doskonale było widać jak granat potrafi wywrócić tabelę wyników indywidualnych i drużynowych. Na pistolecie czy karabinie walka toczy się o 2-3 punkty na tarczy, a na granacie jednym rzutem można te punkty zdobyć (albo nie). Dlatego od początku słowa które powtarzam są aktualne – granat jest niedocenianym środkiem do wygrania tych zawodów. To samo na odprawie drużyn powiedział Prezes Jerzy Salamucha, że te zawody wygrywa się nie tu (czyli na strzelnicy) tylko tam, - mówił wskazując rzutnię granatem. Więc na granacie naszym zespołom udało się uzbierać po kilka ważnych punktów – jednak to był zaledwie ułamek możliwości i tu jest potencjał punktowy dla naszych drużyn.
Na uwagę zasługują wyniki indywidualne naszych zawodników, a mianowicie: - w dwuboju strzeleckim Krystian z wynikiem 188p zajął V miejsce, a Sebastian z wynikiem 186 VIII miejsce, - w trójboju ogniowym Krystian z wynikiem 192 punkty zajął IX miejsce, a mnie udało się zdobyć 191punktów co dało mi X miejsce.
W końcu przyszła kolej na pojedynek strzelecki – pomimo treningów strzelało się jakoś trudno i to wszystkim zespołom – kilkakrotnie zdarzały się sytuacje, że zespoły wystrzelały się z amunicji a kółeczka sobie stoją. Trudno powiedzieć czy to była „zasługa” kierunku i kąta padania światła, czy po prostu jakaś uparta partia amunicji. Pojedynek rozgrywano w 3 grupach i do finału miało wchodzić po 2 drużyny z każdej grupy. W grupie A, gdzie została rozpisana Galicja II był również zespół gospodarzy, Grom I Tarnobrzeg (późniejszy zwycięzca II Rundy) i wielkimi brawami nagrodzono naszych chłopaków, którzy wygrali pojedynek właśnie z tym zespołem (choć w innych pojedynkach szło im ze zmiennym szczęściem). W naszej grupie B mieliśmy silne i renomowane zespoły Sokoła I Jedlicze i Twierdzy Przemyśl I – niestety zarówno nam jak i Galicji II nie udało się wejść do finałowej szóstki drużyn. Nasz los podzielił też Komandos – więc finał był bez udziału naszych drużyn, za to mogliśmy obserwować poczynania finalistów i niejednokrotnie te pojedynki nie przypominały finałów do jakich jesteśmy przyzwyczajeni. Jak wspomniałem, wszystkim źle się strzelało w tym dniu do małych czarnych kółeczek– praktycznie nie było pojedynku jak to często bywało, że po salwie wszystkie kółka spadają, lecz w sobotę każdy był „wymęczony” kilkoma strzałami. Tak czy inaczej – podsumowując zabawa była fajna i wszyscy zawodnicy byli zadowoleni – jeśli nie do końca z wyników, to na pewno z panującej koleżeńskiej atmosfery. Przy okazji sporo możemy się nauczyć i na pewno się uczymy – wszak to pierwszy sezon naszych startów i mamy zdobywać doświadczenie, które efekty powinno przynosić w następnych latach.
Według moich obliczeń Zespołowi Galicja Sanok I udało się utrzymać VI pozycje w klasyfikacji generalnej zespołowej po rozegraniu dwóch rund zawodów, co jest wynikiem bardzo dobrym, jak na nikłe jeszcze doświadczenie zespołu.
I ostatnie zdanie tej nieco przydługiej relacji. - Bardzo dziękuję wszystkim naszym zawodnikom za sumienne przygotowywanie się na treningach i świetną postawę na zawodach. Czasem jeszcze płacimy „frycowe”, ale nie jesteśmy „chłopcami do bicia” i w miarę nabywanego doświadczenia coraz częściej i wyżej w tabelach będą się pojawiały nazwiska Zawodników Galicji Sanok.
Zapraszam do analizy tabeli wyników a innych członków Galicji Sanok do treningu i udziału w tych zawodach.
NAPRAWDĘ WARTO!
Pozdrawiam wszystkich - Roman Walczak